czwartek, 11 lutego 2010

Była sobie dziewczyna- recenzja


Polski tytuł nie bardzo ma się do treści filmu, angielski („An education”) natomiast jest jak najbardziej trafny. Edukacja bowiem jest myślą przewodnią całego filmu. Główna bohaterka Jenny przechodzi przez bardzo krótką acz treściwą lekcję życia. Faszerowana od dziecka przeświadczeniem, że w życiu jest ważna tylko nauka, nie zna innego życia. Każdy jej dzień jest wypełniony szkołą, książkami i wysłuchiwaniem złotych rad ojca, który chce a wręcz żąda aby córka dostała się do Oxfordu i studiowała literaturę angielską.
Ale życia nie można przewidzieć, na jej drodze staje starszy, przystojny, bogaty, mądry mężczyzna. Zabiera ją do innego świata, świata o którym marzyła i który znała tylko z książek, filmów i wyobrażeń. Widz razem z 16letnią Jenny wychodzi z jej nudnego szkolnego bytu i przenosi się na ekskluzywne salony, słucha jazzu, ogląda piękne obrazy, zwiedza Paryż i przede wszystkim uczy się. David pokazuje nam inne oblicze istnienia, pełnego wigoru, smaku i klasy. Tak naprawdę nie wiemy czy bohaterka pokochała Davida, wiemy jednak że pokochała jego otoczenie, to czym ją obdarzył, co jej pokazał i co jej oferował, a oferował jej wiele, o wiele więcej niż przedtem mogła sobie wymarzyć. Jej żywot zmienia się z dnia na dzień, w towarzystwie mężczyzny przeżywa najpiękniejsze chwile swojego życia, poznaje zalety bycia młodą, mądrą i bogatą. Po raz pierwszy ma okazję zobaczyć ile życie ma do zaoferowania.
Jenny jednak nie czeka taki los, jedno zdarzenie, jedna minuta sprawia, że bajka może się skończyć, czy skończy? Nie warto zdradzać zakończenia, warto jednak obejrzeć ten film, przejść przez lekcję życia nie samemu, lecz z Jenny i zastanowić się co byśmy zrobili na jej miejscu...
Film nie należy do tych dzieł, po których idzie się wypić herbatę i ogląda kolejny. Należy do tych, po których człowiek chce się zastanowić, przemyśleć a nawet pofantazjować. „Była sobie dziewczyna” porusza bardzo ważne kwestie mianowicie sensu nauki, sensu życia a także kwestie moralne- czy wydać córkę za starszego, nieznajomego ale bogatego mężczyznę? I czy warto burzyć swoje dotychczasowe wartości dla chwilowego być może szczęścia?

1 komentarz:

  1. A wiesz, że od dłuższego czasu chcę zobaczyć ten film? tylko tych głupich napisów ciągle nie ma:P Cóż jednak będę musiała ruszyć się z domu i pójść do kina:)
    P.S. Myślałam, że tylko ja tak strasznie przeżywam te jazdy;)

    OdpowiedzUsuń